12 maja na instagramie Barbary Kurdej-Szatan pojawiło się stories, w którym potwierdza, że przedstawiono jej zarzut “zniesławienia funkcjonariuszy straży granicznej”. Materiałem dowodowym w tej sprawie była (usunięta już) listopadowa publikacja na profilu instagramowym aktorki. Nie ważąc słów, przedstawiła w niej swoją opinię na temat kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Nie chcemy ingerować ani wydawać sądów o słuszności tych zarzutów, zwłaszcza, że sprawa jest w toku. Na swoim stories Barbara Kurdej-Szatan napisała, że nie przyznała się do winy. Sytuacja ta jednak skłoniła nas do kolejnej refleksji na temat social mediów.
Wielokrotnie pisaliśmy już, że social media mają realny wpływ na nasze życie, nawet jeśli zachowujemy w nich anonimowość. Publikacja Barbary Kurdej-Szatan na jej własnym profilu była szeroko komentowana, odbiła się na jej życiu zawodowym, a także wzbudziła zainteresowanie wymiaru sprawiedliwości.
Hejterzy przed sądem
Słyszeliśmy też niejedną historię, w której użytkownicy social mediów składali pozwy przeciwko swoim hejterom – w większości je wygrywali, tak jak np. influencerka Aniela Bogusz (aka Lil Masti/Sex Masterka) czy posłanka PO Agnieszka Pomaska. Nawet “anonimowe” osoby były pociągane do odpowiedzialności za swoje słowa.
Wycieczki na L4
Publikacje w social mediach mogą być dowodem nie tylko w procesach karnych. Warto dbać o swoje osobiste profile, bo tak jak w przypadku firm, są one naszymi swoistymi wizytówkami. Zanim opublikujesz niekorzystne zdjęcie z suto zakrapianej imprezy, zastanów się nad tym, czy przypadkiem nie obserwuje Cię Twój szef. Zwłaszcza, gdy impreza odbywa się w trakcie Twojego L4. Tak, zdjęcia publikowane w social mediach mogą służyć jako materiał dowodowy również w kwestiach np. zwolnień lekarskich. Za nieuczciwość w tym aspekcie można słono zapłacić.
Social media to Twoja wizytówka
Dobrze zredagowany profil osobisty w social mediach, to również dobry znak podczas szukania pracy. Coraz częściej zdarza się, że rekruterzy sprawdzają konta potencjalnych kandydatów nie tylko na Linkedinie. Research na Instagramie i Facebooku podczas rekrutacji staje się standardem. Czy powinien? W teorii nie. To, co pracownik robi po pracy, jest jego prywatną sprawą. Z drugiej strony jednak, niektóre stanowiska wiążą się np. z odpowiedzialnością społeczną i wymagają nieposzlakowanej opinii, w internecie również.
Zanim zdecydujesz się opublikować sążny tekst lub pikantne zdjęcie, rozważ wszystkie za i przeciw. Social media są nieodzowną częścią naszego życia, i nawet gdybyśmy chcieli (a my nie czujemy takiej potrzeby), nie uda nam się zatrzymać tego procesu. Pokażmy się światu od dobrej strony, warto, by niektóre kwestie pozostawić w sferze prywatnej, nie internetowej.