Całkiem niedawno firma Twitter zmieniła właściciela. Elon Musk zrobił to, co zapowiadał – kupił platformę.
Zaczęło się od Tweeta
Od dłuższego czasu Elon Musk na swoim twitterowym koncie wyrażał niezadowolenie z usług platformy. Za wady Twittera uznał m.in. brak możliwości edycji opublikowanych postów, brak wolności słowa i ukryty przed użytkownikami, niejasny algorytm, który może sprzyjać nadużyciom.
Elon Musk kupił Twittera 25 kwietnia 2022 r. Nie mamy kompetencji do tego, by oceniać, czy była to intratna decyzja biznesowa, jednak według opinii ekspertów Musk przepłacił kilka mld dolarów. Zastanawia nas natomiast aspekt wolności słowa, na który zwracał uwagę inwestor.
Wolność słowa w social mediach
W artykule o fake newsach i dezinformacji pisaliśmy m.in. o tym, że platformy social mediowe weryfikują publikacje użytkowników i walczą z fałszywymi informacjami. To istotne zwłaszcza w kontekście licznych teorii spiskowych np. dotyczących pandemii koronawirusa na świecie albo obecnej wojny w Ukrainie. Czy takie działania platform można uznać za zamach na wolność słowa w internecie?
Prawo do wyrażania własnych myśli to jeden z filarów demokracji. Swoje opinie należy kształtować tak, by nie krzywdziły innych, nie propagowały faszyzmu, rasizmu, ksenofobii etc., mowa nienawiści jest karalna. Idąc za myślą Voltaire’a: „Wolność moja kończy się tam, gdzie zaczyna twoja“. Coraz częściej jednak pojawiają się głosy użytkowników internetu, że spotykają się oni z cenzurą w imię poprawności politycznej. Według nich to zamach na wolność słowa. Nie można jednak zapominać o tym, że platformy takie jak Twitter czy Facebook są prywatnymi firmami.
Ban na Trumpa
Przypomnijmy sobie case Donalda Trumpa w social mediach. Został zbanowany na Facebooku i Twitterze za kontrowersyjne treści, które umieszczał na swoich profilach. Według niego wybory w Stanach Zjednoczonych były sfałszowane, jednak nie miał na to żadnych dowodów, po fali jego nawoływań dopuszczono się szturmu na Kapitol. Zbanowanie Trumpa wywołało dezaprobatę wśród części opinii publicznej. Czy słusznie? Zdania specjalistów są podzielone.
Co kryje algorytm?
Kwestia wolności słowa w social mediach jest niesłychanie skomplikowana. Dzieje się tak m.in. ze względu na to, że za największe platformy odpowiadają prywatne firmy. Według niektórych użytkowników, w tym Elona Muska, może prowadzić to do nadużyć. Nie chodzi tu bowiem tylko o kontrolę nad fałszywymi informacjami (która jest zdecydowanie potrzebna). W grę wchodzi również możliwość manipulowania faktami poprzez korporacje.
Czy te obawy są słuszne? Social media mają realny wpływ na naszą rzeczywistość, kształtują nasz światopogląd. Część opinii twierdzi, że tajne algorytmy platform mogą sprytnie ukrywać niewygodne dla władzy lub firmy fakty. Odtajnienie algorytmu Twittera, to jeden z głównych celów Elona Muska, deklarującego się jako zwolennik wolności słowa. Myślicie, że uda mu się przekonać do tego pomysłu innych udziałowców?
Co oznacza to w praktyce? Czy wraz ze zmianami, np. Donald Trump odzyska swoje konto? Jak będzie wyglądać walka z dezinformacją? Czy Twitter w konsekwencji zamieni się w giełdę teorii spiskowych? A może poznamy nowe, szokujące informacje, skrzętnie dotąd ukrywane przed światłem dziennym? Z niecierpliwością czekamy na efekty tej transakcji Elona Muska. Zastanawiamy się też, czy wpłynie ona na dotychczasowy obraz social mediów.