2 lutego na stronie gov.pl, w zakładce Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, pojawiła się “Informacja dla osób publikujących materiały wideo na platformach udostępniania wideo – YouTube, Instagram, TikTok, Twitch, Facebook i innych” i wywołała (social)medialną burzę.
Kogo dotyczy wpis?
KRRiT poinformowała o konieczności wpisania się do jej rejestru. Kto ma to zrobić? Dokładnie nie wiadomo. Informacje na stronie gov są szczątkowe i niewiele wyjaśniają. Enigmatyczny zapis “Jeżeli nagrywasz filmiki, videoblogi lub inne materiały wideo i zarabiasz na tym, to zgodnie z przepisami obowiązującymi obecnie w całej Unii Europejskiej, dokonaj wpisu swojej usługi do wykazu (…)”. Niczego tak naprawdę nie tłumaczy. O jakie zarobki chodzi? Barter, jednorazowa współpraca z marką, kontrakt z firmą, dom mediowy, płatne subskrypcje, a może dochód z reklam AdSense?
Regulacje prawne?
Jaki jest cel? Wpisanie się do wykazu KRRiT ma prawnie regulować branżę internetowych twórców. Gdyby youtuberzy dołączyli do wykazu, musieliby np.: dostosować swoje filmy do osób niepełnosprawnych, oznaczać wszystkie produkcje odpowiednią kategorią wiekową (przypominamy, że serwis YouTube, sam w sobie ma ścisłe regulacje w tym aspekcie), czy zadbać o napisy pod każdym filmem.
Co to “podatek od VoD”?
KRRiT dzięki nowemu wykazowi, miałaby też wgląd do zarobków twórców internetowych. Niektórzy z nich musieliby zapłacić tzw. “podatek od VoD” – obecnie nie ma szczegółowych wytycznych, projekt wydaje się być niedopracowany, mimo, że wszedł de facto w życie. Na tę chwilę “podatek od VoD”, czyli podatek na Polski Instytut Sztuki Filmowej w wysokości 1.5%, płacą największe serwisy VoD, np. Netflix, Amazon czy Player. Czy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą youtuber, tiktoker czy instagramer, może dorównać obrotom tych gigantów?
Burza w social mediach
Media społecznościowe po tej informacji zawrzały. Na profilach np. Pauliny Mikuły z kanału “Mówiąc Inaczej” i Kai Kraski z kanału “Globstory” toczyły się szeroko zakrojone dyskusje, pełne niepewności i frustracji. Emocje są całkowicie uzasadnione, ponieważ brakuje jasnych zasad, a wpisanie się do wykazu wiąże się z szeregiem konsekwencji.
Internetowi twórcy zwracają uwagę na to, że ich branża jest bardzo zróżnicowana. Nie wiadomo czy KRRiT będzie traktować twórców z małymi kanałami, którzy zarabiają na swoich filmikach (zasięg np. 20 tysięcy), tak samo jak tych z milionowymi zasięgami. Nie określono też kryteriów weryfikacji: zasięgi, subskrypcje/obserwatorzy, średnia oglądalność?
Obecnie trwają dyskusje pomiędzy KRRiT, a IAB (Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska). Ich celem jest doprecyzowanie prawa i określenie jasnych wytycznych. Warto zaznaczyć, że twórcy nie próbują uniknąć odpowiedzialności, chcą jedynie działać według klarownych wytycznych, w ramach dobrze opracowanego planu i kompromisu.