Branża beauty – (od)cienie piękna

Kult piękna i młodości – wielu charakteryzuje tak social media. Nie bez powodu, to właśnie one w dużej mierze ukształtowały obecny obraz branży beauty.

Branża beauty: beauty guru

Zaczęło się niewinnie, kilka blogów o make-upie i dbaniu o cerę, parę youtubowych kanałów makijażowych entuzjastek, prezentujących tutoriale np. jak wykonać perfekcyjną kreskę. Brzmi boomersko? No może trochę.

Dziś branża beauty to bilionowy biznes, który nieustannie rośnie. Nasze przyzwyczajenia konsumenckie i życiowe aspiracje zdecydowanie sprzyjają jej rozwojowi. W social mediach prezentowany jest konkretny kanon urody, do którego dążą miliony. Pomagają w tym m.in. kosmetyki, makijaż i branża fitness. A któż mógłby lepiej doradzić przeciętnemu użytkownikowi, jak wyglądać, by zabłysnąć w social mediach, niż… influencer?

W social mediach pełno jest beauty guru. Niektóre postaci z zagranicy stały się prawdziwymi ikonami tego świata, np. Jeffree Star, który zbudował swoje makijażowe, świetnie prosperujące imperium albo blogerka Emily Weiss, właścicielka marki Glossier.

W Polsce milionowe zasięgi osiąga np. Agnieszka Grzelak (tworząca markę Agamato, prawie 1.59 miliona subskrybentów na YT), Adrianna znana z kanału True beauty (kiedyś True beauty is internal, 1.25 miliona subskrybentów na YT), czy Ewa Grzelak – Red Lipstick Monster (około 1.5 miliona subskrybentów na YT). 

Mimo ogromnej popularności kanałów i kont beauty w polskich social mediach, próżno szukać tam informacji o napięciach narastających wokół kosmetologii. Okazuje się, że sprawa, która może całkowicie zmienić dotychczasowy kształt branży beauty, przechodzi bez echa w mediach społecznościowych. To dziwne, zwłaszcza że wielu influencerów było klientami i/lub ambasadorami gabinetów kosmetologicznych. 

Problem kosmetologów w Polsce

Pod koniec marca Izba Kosmetologów zaczęła nagłaśniać sprawę projektowanych zmian w polskim prawie m.in. za sprawą petycji online, pod którą podpisało się nieco ponad 20 000 osób. Potencjalne zmiany lobbowane przez środowiska lekarskie, mają praktycznie zlikwidować zawód kosmetologa w Polsce. W jaki sposób? Odbierając kosmetologom możliwość wykonywania wielu zabiegów. 

Polskie prawo pełne jest nieścisłości jeśli chodzi o aspekt medyczny, drobne niuanse mogą wpłynąć na kształt całej branży beauty. Izba Kosmetologów swoją petycją chce zatrzymać niekorzystne dla większości zainteresowanych zmiany. Podaje, że ich wprowadzenie wpłynie nie tylko na zawód kosmetologa, który ma w Polsce ponad trzydziestoletnią tradycję, ale też na zwykłych konsumentów.

Jeśli zmiany zostaną zaakceptowane i wejdą w życie, kosmetolodzy nie będą mogli wykonywać wielu zabiegów, w których od lat się specjalizują, a ich rola z “eksperta” zamieni się na “asystenta” medyka. Wpłynie to bezpośrednio na dostępność usług. Drastycznie zmniejszy się liczba gabinetów, w których można będzie np. usunąć laserowo blizny czy przeprowadzać zabiegi leczące trądzik. Wraz z ograniczoną liczbą miejsc, zwiększą się także ceny poszczególnych usług, przez co te mogą stać się niedostępne dla szerokiej grupy konsumenckiej. Wejście nowego prawa w życie, kosmetolodzy mogą stracić uprawnienia do wykonywania np.:

  • zabiegów iniekcyjnych – wolumetria, liftingowanie, modelowanie z użyciem kwasu hialuronowego o różnym stopniu usieciowania.
  • usuwania zmian skórnych z użyciem laserów CO2, elektrokoagulacji i krioterapii, plazmy, radiofrekwencji
  • nici liftingujące (haczykowe) i regenerujące (bez haczykowe)– nici PDO, kapronolaktonem, kwasem hialuronowym, kwas polimlekowy oraz z innych substancji
  • mezoterapia igłowa
  • zabiegi trychologiczne

Takie zmiany wiążą się z zamknięciem gabinetów kosmetologicznych w całym kraju. To zaś niesie za sobą bezrobocie, ubożenie społeczeństwa i niewypłacalność przedsiębiorców. Kierunek Kosmetologia oferowany jest przez państwowe, często medyczne uczelnie wyższe. Nowe prawo zamknęłoby rozwijającą się gałąź gospodarki i nauki. Czy branża beauty jest na to gotowa?

Według wszelkich przesłanek, wygląd jest dla nas ważny. Buduje naszą samoocenę, pewność siebie i bezpośrednio wpływa na nasz nastrój. Popularność różnych zabiegów stale rośnie. Czy to słuszne? Tę kwestię pozostawiamy otwartą, nie mamy kompetencji i potrzeby do stawiania osądów moralnych. Jesteśmy jednak pewni, że zmiany w jakimkolwiek prawie, nie powinny odbywać się kosztem jednej grupy zawodowej, na rzecz drugiej.