Moda podczas kryzysu humanitarnego

Obecna sytuacja geopolityczna to dominujący motyw w mediach społecznościowych. Głos w tej sprawie zajmuje wiele marek oraz influencerów.

Zbiórki i organizacja

Polskie społeczeństwo natychmiast zareagowało na kryzys humaniratny w Ukrainie i od razu zaczęło pomagać uchodźcom. Liczne zbiórki pieniężne i przedmiotowe organizowane są na terenie całego kraju. Przy przejściach granicznych na granicy z Ukrainą organizowane są punkty recepecyjne, w których Ukraińcy mogą odpocząć, najeść się, znaleźć schronienie i wziąć ze sobą rzeczy, które będą im potrzebne w dalszej podróży. 

Wśród tych rzeczy są m.in. ubrania oddawane przez Polaków. To bardzo ważna kwestia, uciekające matki z dziećmi nie miały zbyt wiele czasu na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, a już na pewno nie miały czasu na kompletowanie garderoby. W relacjach blogerki Miss Sara Ferreira, która była wolontariuszką na przejściu granicznym w Zosinie, widać było stos darowanych ubrań, które segregowała. 

Zwróciła uwagę, że zbiórka dla potrzebujących, to nie jest okazja na czyszczenie swojej szafy z zalegających nam ubrań. Zaznaczyła, że w obecnej porze roku potrzeba ciepłych kurtek, czystych swetrów i wygodnych butów. Prosiła, by ubrania były w dobrym stanie, czyste i zadbane, jednak dostosowane do realnych potrzeb – nie ma w nich letnich sukienek, czy szpilek. Informacje, które podawała Sara, to wytyczne ze zbiórki PAH.

Głosy z branży fashion

W mniej więcej tym samym czasie Internet obiegł apel Karoliny Domaradzkiej. To znana ze swych nieprzejednanych opinii krytyczka mody i stylistka. Rozpoczynały go słowa “Kochani zajmujący się sortowaniem odzieży dla uchodźców z Ukrainy, będący bardzo często laikami modowymi, bierzcie pod uwagę fakt, że odzież nie służy tylko i wyłącznie w celach grzewczych.”

 W tym apelu zwróciła m.in. uwagę na to, że uczestnicząc w zbiórkach odzieży, powinniśmy przekazywać nie tylko rzeczy użyteczne i wygodne, ale też modne. Według niej w zbiórkach jest miejsce na “(…) piękne sukienki, marynarki i buty w idealnym stanie. Także te na szpilkach.” Swoje przekonanie uargumentowała tym, że za chwile nadejdzie wiosna.

Stylistka zaznaczyła, że modne ubranie to ważny element, by czuć moc sprawczą i godność, że Ukraina jest krajem z wysoką świadomością mody, a Ukrainki słyną ze swojego wyczucia stylu. Po tym oświadczeniu w social mediach rozpętała się burza. Nieprzychylne komentarze piętnowały “oderwanie od rzeczywistości” stylistki. Inne zaś głosy pochwalały apel, zwracając uwagę na znaczenie mody np. podczas II wojny światowej.

Gdzie leży prawda?

“Po środku” idealnie tutaj pasuje. Karolina Domaradzka słusznie zwróciła uwagę na to, że ubrania powinny być dobrej jakości. Nie należy przekazywać innym rzeczy, w których sami wstydzilibyśmy się chodzić. Jesteśmy też przekonani, że Ukrainki będą potrzebować eleganckich rzeczy, gdy już osiedlą się w Polsce, zaczną normalnie funkcjonować i będą np. szukać pracy. Jednak nie jest to etap, w który wchodzą tuż za przejściem granicznym. Te rzeczy przydadzą się w innych miejscach i w późniejszym czasie. 

Dużym problemem wydaje się być język blogerki. Apel już od początku ma ciężką wagę. Pojawiały się głosy, że być może influencerka sama powinna zacząć sortować odzież i pokazać innym, jak to się robi. W obronie autorki pojawiają się komentarze o “niefortunnym tekście”, jednak dla nas brzmi on po prostu snobistycznie. 

Social media to przestrzeń, w której liczą się słowa. Warto zadbać o to, by komunikaty, które kierujemy do innych, były klarowne. Napisane takim językiem, dzięki któremu unikniemy niedopowiedzeń i zbędnych dyskusji.